Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bartosz Praciak (Olimpia Chocznia): Chcę coś zrobić dla własnego środowiska

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Bartosz Praciak w swojej przygodzie z futbolem w roli zawodnika był głównie egzekutorem. Dopiero w Unii Oświęcim musiał występować na nowych dla siebie pozycjach; boku pomocy czy środku obrony.
Bartosz Praciak w swojej przygodzie z futbolem w roli zawodnika był głównie egzekutorem. Dopiero w Unii Oświęcim musiał występować na nowych dla siebie pozycjach; boku pomocy czy środku obrony. Fot. Jerzy Zaborski
Rozmowa z BARTOSZEM PRACIAKIEM, grającym trenerem Olimpii Chocznia, lidera grupy II wadowickiej klasy B

Po odejściu z Unii Oświęcim, która występuje w czwartej lidze, „zakotwiczył” pan w rodzinnej Choczni, zbierając pierwsze doświadczenia trenerskie. Jakie są pierwsze odczucia?
Bardzo pozytywne. Na pewno rola trenera jest dużo trudniejsza niż bycie zawodnikiem, ale trzeba się umieć odnaleźć na każdej płaszczyźnie piłkarskiego życia. Obecnie trzeba mieć inne podejście do zawodników niż było to w czasach, kiedy sam wchodziłem w dorosłe granie. Teraz koszarowe słownictwo i podnoszenie głosu na piłkarzy w szatni nic nie daje. Obrazi się jeden czy drugi i nie przyjdzie na trening, a i tak coraz mniej jest chętnych do grania. Teraz trzeba inaczej dotrzeć do piłkarza. Bardziej poprzez dialog, czy samemu być dla niego wzorem podejścia do obowiązków na boisku.

Z pewnością wielu dziwi się, że „król Rydlówki”, bo tak mówiono o panu w czasach drugoligowej przygody w Garbarni Kraków, po odejściu z Unii zaszył się na piłkarskiej prowincji. Nie było innych ofert dla zawodnika potrafiącego ciągnąć grę zespołu?
Nie chcę mówić – przynajmniej na razie – o kulisach mojego odejścia z Unii. Zbyt wiele przyjemnych sportowych chwil w niej przeżyłem i związałem się emocjonalnie z oświęcimskim klubem. Być może jednak kiedyś sytuacja dojrzeje do tego, by powiedzieć wszystko o mojej przygodzie z drużyną z Legionów. Uważam, że pozbycie się trenera Sławomira Frączka było wielkim błędem działaczy, a kolejnym pozbywanie się masowe doświadczonych graczy. Kiedy zdecydowałem się odejść, ofert z innych czwartoligowych klubów nie brakowało, że wymienię Orła Ryczów, Trzebinię, Wiślan Jaśkowice. Miałem już jednak dość podróżowania. Chciałem wreszcie zrobić coś dla swojego środowiska, które mnie ceni i szanuje.

Jednak, żeby były drugoligowy piłkarz trafił do klasy B?!
Przychodząc do Oświęcimia też niektórzy się chwytali za głowę, że to tylko okręgówka, a nie tak dawno grałem w drugiej lidze. Jednak wybierając kiedyś Unię, a teraz Olimpię, jestem u progu sportowego wyzwania. W Oświęcimiu, w pewnym momencie, wszystko stanęło w miejscu, a w Choczni – mam nadzieję – dopniemy swego. Oczywiście nie kreślimy takich ambitnych planów, jak to było w momencie mojego przyjścia do Oświęcimia, ale Olimpię stać docelowo na klasę okręgową, w której występowała jeszcze kilkanaście lat temu.

Bartosz Praciak (Olimpia Chocznia): Chcę coś zrobić dla własnego środowiska
Fot. Jerzy Zaborski

Owszem, po jesieni Olimpia jest liderem, więc nawet, jeśli liga nie ruszy, awansujecie do klasy A. Na czym opiera pan jednak swoje optymistyczne przesłanki na przyszłość?
Przede wszystkim zespół oparty jest na miejscowych zawodnikach, a nie armii zaciężnej, jak to było w przeszłości. Kiedy przed laty skończyły się pieniądze, najemnicy szybko się rozeszli, więc Olimpia błyskawicznie spadła z okręgówki, potem z klasy A, żeby zatrzymać się dopiero w klasie B, będąc tam przeciętniakiem. Teraz nasza młodzież ma solidne oparcie w sponsorze, którym jest firma „Polbud”. Jej właściciel, Łukasz Polak, jest jednym z trójki doświadczonych zawodników naszego zespołu. W niewielkiej społeczności, bo przecież Chocznia liczy sześć tysięcy mieszkańców, właśnie rodzinna wręcz atmosfera jest dodatkowym atutem. Gdybym nie widział zaangażowania zawodników w trening, nie podjąłbym się trenerki. Frekwencję na zajęciach miałem jesienią taką, jakiej mogliby sobie życzyć w niejednym klubie z klasy okręgowej. To pokazuje, że idziemy w dobrym kierunku. Przecież jesienią byliśmy jedynym zespołem, który nie przegrał meczu, notując jedynie trzy remisy. Gdyby liga wiosną miała już nie ruszyć, to widać, że zdominowaliśmy ligę.

Na jakiej pozycji pan występuje w Olimpii?
Na pozycji środkowego obrońcy, choć jestem napastnikiem. Jednak typowym snajperem przestałem być od momentu przyjścia do Oświęcimia, kiedy trenerzy upychali mnie tam, gdzie na boisku była dziura, dla dobra zespołu. Tłumaczyli to moim doświadczeniem, ale nigdy się przed grą na nowych pozycjach nie broniłem. W Unii po raz pierwszy zagrałem na środku obrony, kiedy z kadry wypadł Marcin Pluta. W Choczni wolę grać w tyle, żeby mieć na wszystko oko.

Bartosz Praciak (Olimpia Chocznia): Chcę coś zrobić dla własnego środowiska
Fot. Andrzej Banaś/Polskapress

Kto jest najlepszym strzelcem w Olimpii?
Czy to jest jakieś uszczypliwe pytanie (śmiech).

Nie, dlaczego?
Tak się składa, że to ja mam najwięcej goli, bo 10. Spokojnie, jako środkowy obrońca trafiam głównie ze stałych fragmentów gry. Naprawdę, mając 34 lata, indywidualne statystyki nie są dla mnie najważniejsze.

W swojej przygodzie z futbolem, a był to też szczebel centralny, miał pan okazję pracować z różnymi trenerami. Czy ktoś jest szczególnym wzorem?
Oj, było tych znakomitości piłkarskich, bo Krzysztof Bukalski, Krzysztof Szopa, Janusz Suwada, Mariusz Wójcik, czy Sławomir Frączek. Myślę, że każdy z nich miał coś, co mogę powielić na własnym podwórku, ale są też elementy, których nie akceptuję. Nie będę oryginalny, jeśli powiem, że nie chcę być kopią szkoleniowców, z którymi się zetknąłem, ale wypracować swój własny model pracy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska