Piłkarski weekend: Odmieniony Garbarz, festyn w Białce, okręgówka Babiej Górze błędów nie wybacza

Garbarz Zembrzyce przespacerował się po drużynie MKS Libiąż i odniósł pewne, zasłużone zwycięstwo 3:0. Bramek dla gości powinno być jeszcze więcej i nawet nie dziwią odzywki sędziów, którzy przecierali oczy ze zdumienia patrząc na grę Garbarza pytając (żeby nie było, po zakończeniu meczu), czy Garbarz idzie na awans? O ile pierwsza połowa była w Libiążu na zero, o tyle po przerwie goście udokumentowali swoją przewagę trzema golami. Bramki zdobywali ci, którzy odpowiadali za linię napadu Garbarza: Monsuru Adisa i pozyskany z Halniaka Damian Kowalczyk. Halniak tymczasem nie zawojował Nowej Wsi przegrywając z Niwą 1:4. Honorowe trafienie dla makowian zanotował Michał Malina. Daniem głównym sobotniego festynu w Białce był mecz Tempo z Sosnowianką. Podopieczni Krzysztofa Wądrzyka worek z bramkami rozwiązali w drugiej połowie - zaczął nowo pozyskany z Wisły Kraków Jakub Zawada, a skończył także nowy nabytek Szymon Pena (gość z Białki, chociaż nigdy wcześniej nie grał w Tempo). I to dwukrotnie Pena pokonywał bramkarza Sosnowianki. Bramki Zawady i Peny przedzielił jeszcze Michał Puzik. Panowie z Białki zatem dotrzymali kroku Ladies Tempo Białka - pierwsza żeńska drużyna piłkarska w naszym powiecie wygrała w sparingu z zawodniczkami z Cracovii 4:1 (gole dla Ladies zdobyły: Dominika Dyrda - dwa gole oraz Dominika Dyrda (dwa) oraz Angelika Rzepka i Anna Basiura. Ciśnienia nie wytrzymała Babia Góra Sucha Beskidzka - pierwsza połowa z Arką Babice totalnie do zapomnienia w wykonaniu podopiecznych Grzegorza Kmiecika. O wiele lepiej było po przerwie, chociaż i tak skończyło się porażką 2:3. Bramki dla suszan zdobyli Kmiecik i Gabriel Janiczak. Szczebel niżej od wygranej sezon rozpoczął Żuraw Krzeszów. Z twardo grającą Wisłą gospodarzy w pierwszej połowie nie dolecieli na mecz, jak zobrazował trener Bartłomiej Sałapatek, ale po przerwie gospodarze przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Bohaterem spotkania został Jarosław Bielarz - zarobił karnego (do remisu 1:1 doprowadził Mateusz Mika), zdobył zwycięskiego gola. Wysoko, zdaniem trenera Jacka Kudzi, za wysoko, z Sokołem Przytkowice przegrał BCS Zawoja. Goście tym samym sprawili fantastyczny prezent ślubny swojemu kapitanowi Pawłowi Godawie, który właśnie w sobotę zmienił stan cywilny. W Przytkowicach zatem hulańce i swawole, w Zawoi zgoła odmienne nastroje. Od porażki rozpoczął sezon również Jałowiec Stryszawa - trzy punkty ze Stryszawy wywiozła Skawa Wadowice. Dwa trafienia dla Jałowca zanotował wiceprezes Bartłomiej Iciek. Gospodarze do przerwy przegrywali 0:2, a w drugiej połowie (przy stanie 0:2) musieli sobie radzić bez bramkarza Macieja Mrowcy, który za faul poza polem karnym otrzymał czerwoną kartkę.

V-LIGA:

Spacerek, ale i pokaz siły

Czterech nowych zawodników zadebiutowało w składzie Garbarza Zembrzyce w wyjazdowym spotkaniu z MKS Libiąż. Dla dwóch - Pawła Marka i Damiana Kowalczyka, był to powrót do drużyny z Zembrzyc, dla Klaudiusza Pyki i Mateusza Saponia absolutny debiut. Cała czwórka zaprezentowała się z jak najbardziej korzystnej strony. Garbarz słabych punktów na boisku beniaminka zresztą nie miał.

W bramce wystąpił wypożyczony z Babiej Góry Pyka - dotychczasowy numer jeden Bartłomiej Bruzda odszedł do Wieczystej Kraków, Józef Kołata obierze kurs na Spartaka Skawce i w związku z tym między słupki wskoczył właśnie Pyka. Oprócz jednego błędu w pierwszej połowie, gdy niepotrzebnie wyszedł daleko do piłki, zaprezentował się bardzo poprawnie. A kiedy już nie mógł nic zrobić, w sukurs przyszła mu poprzeczka, jak to miało miejsce w drugiej połowie jeszcze przy stanie 0:0.

W obronie zagrali Sapoń i Marek - ten drugi bardziej z konieczności, bo co by nie było, Marek to jeden z najbardziej rozchwytywanych zawodników w naszym powiecie. Po misji w Huraganie, który ostatecznie spadł do klasy B, pomocnika rodem ze Skawicy chciały go w swoich szeregach Tempo Białka, Babia Góra Sucha Beskidzka, ale ten po raz kolejny udał się pod skrzydła Zdzisława Janika do Zembrzyc. Sapoń to 19-letni wychowanek Strzelca Budzów, który przez długi czas terminował w Podbeskidziu Bielsko-Biała. W sparingach zbierał dobre noty i występ od pierwszej minuty na boisku w Libiążu nie był zaskoczeniem dla nikogo.

Na deser ten ostatni, czyli brakujące ogniwo w ataku Garbarza. Co prawda szansy na zastąpienie Sławomira Pudy Kowalczyk raczej nie ma szans (chociaż kto wie), ale współpraca w meczu z Libiążem Monsuru Adisy, Ismaili Baloguna oraz właśnie Kowalczyka musiała robić wrażenie. Ostatecznie Kowalczyk wpisał się raz na listę strzelców, Adisa dorzucił dwa trafienia. 

Wynik otworzył Kowalczyk - w 67. minucie z rzutu wolnego dośrodkował w pole karne Adisa, piłkę podbił Marek, a z metra do bramki trafił właśnie Kowalczyk.

Libiąż zagrażał bramce Garbarza przede wszystkim po stałych fragmentach gry - czy to w pierwszej, czy w drugiej połowie dokładne dośrodkowania na przedpole bramkowe stwarzały zagrożenie pod bramką gości. Albo na posterunku był Pyka, albo sytuację wyjaśniali obrońcy Garbarza, albo fatalnie mylili się zawodnicy Libiąża (najbardziej przy stanie 1:0 dla Garbarza - z 3 metrów nie trafił głową do pustej bramki jeden z zawodników gospodarzy).

O wiele ciekawiej było pod bramką gospodarzy. Bardzo dużo pola zostawiali zawodnikom Garbarza piłkarze z Libiąża w okolicach szesnastego-dwudziestego metra - a ci bez zbędnych ceregieli korzystali z okazji. Tyle strzałów (suma celnych i niecelnych), ile oddali w sobotę podopieczni Janika, nie oddali chyba za całą poprzednią rundę! W strzałach brylowali Adisa i Balogun - zapewne skrzętnie zanotował to Grzegorz Kmiecik, który z wysokości trybun obserwował grę najbliższego rywala Babiej Góry. Najlepszej okazji w pierwszej części nie wykorzystał jednak Kamil Kwaśniewski - najpierw w poprzeczkę trafił Balogun, a Kwaśniewski mając przed sobą pustą bramkę trafił głową we wracającego w kierunku bramki golkipera Libiąża Korneliusza Łowcę! Nie do wiary!

W doliczonym czasie gry dwukrotnie ukąsił przeciwnika Adisa - dwukrotnie mijał jak dzieci we mgle obrońców Libiąża i pewnie skierowywał piłkę do bramki. Goli dla Garbarza mogło być o wiele, wiele więcej - najlepszej okazji nie wykorzystał Kowalczyk, kiedy to strzał Adisy wybronił bramkarz gospodarzy, podobnie jak dobitkę właśnie wspomnianego Kowalczyka.

Odmieniony Garbarz, z nowymi siłami, zaprezentował się bardzo korzystnie na boisku. Pierwszy beniaminek zatem został zaliczony, kolejny - ten z Suchej Beskidzkiej, zawita do Zembrzyc w najbliższy czwartek.

MKS Libiąż -  Garbarz Zembrzyce 0:3 (0:0)

Gole dla Garbarza: Adisa (dwa), Kowalczyk.

Składy:

MKS: Łowiec - Samuś, Szyjka, Czyszczoń, Adamczyk (60 Grudziński), Łuczak, Lickiewicz, Kania (65" Grabowski), Korba (70" Kosowski), Kubański (90" Jagła), Węgorek.

Garbarza: Pyka - Sapoń, Marek, Żurek, Burliga, Kwaśniewski (57" Targosz), Sani, D. Elżbieciak, Balogun, Kowalczyk (70" A. Elżbieciak), Adisa.

Niwa Nowa Wieś -  Halniak Maków Podhalański 4:1 (1:0)

Gole dla Niwy: Mateja (dwa), Zięba, samobójczy.

Gol dla Halniaka: Malina.

Składy:

Halniak: Kubas - Bach, Popowicz, Furman (60" Furman), Burzyński, Piskorz (20" Żarnowski), Bobek, Krauz, Gałuszka, Piątek (75" Sarnicki), Bagnicki.

Niwy: Tlałka - Gardyński (70"Deska), Stawowczyk, Mateja, Zięba, Nycz, Holewa, Żmuda (88"Marchewka), Flis, Miłoń, Lesik (83"Blarowski).

Festyn z czterema golami

Od kilku tygodni było wiadome, że ligowa inauguracja sezonu w Białce będzie jednym z punktów festynu na boisku w Białce. Rywal dla białczan zatem nie mógł być ten z najwyższej półki, albo ten zza miedzy (chociaż festyn i mecz Tempo-Halniak to by było coś!). Do Białki zawitała zatem Sosnowianka Stanisław Dolny.

- To był mecz do pierwszego gola. Obawiałem się, że atmosfera pikniku, festynu może nie najlepiej wpłynąć na chłopaków, że może zabraknąć nam pełnej koncentracji. Z drugiej strony przyzwyczailiśmy się do tego, iż kolejni rywale zmuszają nas do gry w ataku pozycyjnym i to my musimy znaleźć drogę do ich bramki. Problemy z taką grą mają wszystkie zespoły w Polsce, na wszystkich szczeblach. Wiedzieliśmy, że do momentu zdobycia gola, rywal będzie grał bardzo ambitnie, z pełnym zaangażowaniem. To się potwierdziło. Było to jednak na nas za mało - powiedział Krzysztof Wądrzyk, trener Tempo Białka.

Przebieg spotkania zatem znany był jeszcze przed jego rozpoczęciem - zagadką był tylko wynik. Ostatecznie skończyło się na czterech golach dla gospodarzy. 

W pierwszej połowie najlepszych okazji dla Tempo nie wykorzystali Bartłomiej Pająk (słupek), Łukasz Rupa (zmierzającą do bramki piłkę zablokował jeden z defensorów gości), Dawid Żak (w dogodnej sytuacji uderzył nad poprzeczką) i Michał Gruca. Co ciekawe ta połowa mogła zakończyć się golem dla Sosnowianki - po dośrodkowaniu z rzutu wolnego bliscy samobója byli zawodnicy Tempo, lecz refleksem wykazał się Marcin Koper.

Gola na 1:0 zdobył Jakub Zawada. Poprzedni sezon jeszcze barwach juniorów Wisły Kraków zakończył golem zdobytym przeciwko Cracovii w Centralnej Lidze Juniorów, a ten przywitał bramką z Sosnowianką. - To był nasz transfer last minute. Kuba nie zagrał w żadnym sparingu, ale na treningach pokazywał jakość, którą przełożył na mecz. Pojawił się na lewej stronie pomocy i przeprowadził kilka ciekawych akcji - powiedział Wądrzyk.

18-latek nie tylko zdobył bramkę, ale też i zanotował asystę. Ale po kolei - z prawej strony dośrodkował inny debiutant w barwach białczańskiego klubu czyli Kamil Młynarczyk, a Zawada zamknął akcję. Zawada przebywał na boisku raptem 120 sekund! Po kolejnych 300 sekundach miał już na swoim koncie także i asystę. Akcję na skrzydle przeprowadził Pająk, piłkę zgrał Zawada, a Michał Puzik z najbliższej odległości pokonuje Łukasza Batko. 

Kwadrans przed końcem meczu na boisku pojawił się Szymon Pena. I również on swoją obecność w meczu zaznaczył w sędziowskim protokole. W 78. minucie Pena z bliskiej odległości strzałem głową wykończył zagranie Pająka. Drugiego gola w tym spotkaniu, a czwartego w ogóle dla Tempo, Pena zdobył po wykorzystaniu sytuacji sam na sam z bramkarzem Sosnowianki. Asystę ponownie zanotował Pająk. Ten mecz mógł i powinien Pena zakończyć klasycznym hattrickiem (a trzecią asystę mógł zanotował Pająk), lecz z odległości 3 metrów nie trafił do bramki.

- Cieszymy się z dobrego startu i czekamy na kolejne mecze. Kalendarz spotkań nas nie rozpieszcza - w czwartek kolejny mecz, potem weekend, w tygodniu Puchar Polski (ze Strzelcem Budzów), a potem znowu liga. Trochę za dużo tego grania, jak na początek rozgrywek. Włożyliśmy sporo wysiłku w to spotkanie i mamy z tego efekt w postaci pewnej wygranej - podsumował Wądrzyk.

Tempo Białka - Sosnowianka Stanisław 4:0 (0:0)

Gole dla Tempo: Pena (dwa), Zawada, Puzik.

Składy:

Tempo: Koper - Ficek (55" Zawada), Bryła, Gruca, Ł. Balcer, Młynarczyk (75" Wróblewski), Frączek, Puzik, Żak (72" Pena), Rupa, Pająk.

Sosnowianka: Batko - Wojtaszek, Nowak, Bosman, Hachlowski, Konopka, Żak, Mamcarczyk, Szydłowski (55" Fuss), Michalec (85" Kapuściński), Pacut (80" Kowalówka). 

Frycowe

- Dzięki za walkę, hej Babia dzięki za walkę - tymi słowami kibice Babiej Góry pożegnali zawodników gospodarzy po sobotnim meczu Arką Babice. Ci z kolei, w większości, jeszcze długi nie podnosili się z murawy nie dowierzając, że nie zdobyli chociaż punktu w zakończonym chwilę wcześniej meczu.

Babia Góra zapłaciła frycowe i dostał lekcję gry w okręgówce od ubiegłorocznego beniaminka. Arka Babice nie zaprezentowała w Suchej Beskidzkiej żadnej rewelacyjnej formy, nic wielkiego - pokazała jednak gospodarzom, że w tej lidze błędów się nie wybacza, a grając konsekwentnie przez 90 minut można osiągnąć sukces. Arka nawet przez moment nie zmieniła swojego stylu - zagęszczony środek pola, żelazna czwórka w obronie i wystawiony na desancie Andrzej Lament (to ten zawodnik z numerem 11). Dokładając do tego trzy katastrofalne błędy, po których suszanie tracili gola, otrzymamy przepis na ich porażkę 2:3.

Arka prezentowała się solidnie (do momentu aż spuchła fizycznie na ostatnie 20 minut) i tą solidnością górowała nad Babią Górą w pierwszej połowie. Gospodarze z kolei niczym w konkursie piękności chcieli zaprezentować, ile to rozwiązań na grę w pomocy i ataku mają. Efektem był bałagan, wymienność pozycji przez wszystkich ofensywnych zawodników, z której nic dobrego nie wynikało. 

"Zbawieniem" okazał się gol na 1:0 dla gości. Tak zbawieniem, bo otrząsnął Babią Górę i sprawił, że już tak prostych błędów jak te popełnione przez Gabriela Janiczaka i Grzegorza Kmiecika do tego momentu, nie popełniała. Nie licząc oczywiście gola na 2:1, ale do wszystkiego dojdziemy.

Babia Góra chciała grać za ładnie i tego efektem były wspomniane błędy. Pomyłkę Janiczaka wyjaśnił Szymon Żaczek, który zablokował strzał Lamenta. Pomyłkę Kmiecika wyjaśnił... słupek. Lament zdecydował się na strzał z dystansu i trafił w konstrukcję bramki strzeżonej przez debiutującego w Babiej Góry Kacpra Lorenca.

W 22. minucie Babia Góra po raz pierwszy! znalazła się w polu karnym gości. W szesnastkę wpadł Kuba Talaga, ale jego dośrodkowanie na przedpole bramkowe zatrzymał Krzysztof Proksa. Gospodarze mieli rzut rożny - po jego krótkim wykonaniu strzał Grzegorza Talagi wybronił Proksa.

Tymczasem kolejny rzut rożny dla Arki zakończył się golem dla gości. Trzeba przyznać, że dośrodkowania z rzutu rożnego były bardzo mocnym punktem Arki. Po jednym z nich do strzału głową doszedł Filip Zając - jego strzał obronił Lorenc, ale dobitka przełamała już rękawice byłemu bramkarzowi krakowskiej Wisły.

Babia Góra odpowiedziała bardzo szybko - po dośrodkowaniu w pole karne Kuby Talagi i błędzie jednego z obrońców Arki w sytuacji sam na sam z Proksą znalazł się Kmiecik. Grający trener suszan doprowadził do remisu.

Ten gol wydawał się być przełomowym dla Babiej Góry - gospodarze przeszli na system 4-4-2 z ustawionymi na szpicy Kmiecikiem oraz Maćkiem Stróżakiem (wreszcie chciałoby się rzec) i Arka lekko zgłupiała. Przewaga beniaminka zaczęła rosnąć, a kapitalne przyśpieszenie Janiczaka na skrzydło, kiedy to dopadł do wydawało się straconej już piłki, dośrodkował w pole karne, a tam Kamil Dyduch zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału i ostatecznie stracił piłkę.

Jedno wyjście Arki, błąd w wybiciu piłki przez Loranca i bardzo przytomny strzał z kilkudziesięciu metrów Konrada Furtaki zakończył się golem na 2:1 dla gości. Kolejne nieszczęście dla Babiej Góry nadeszło chwilę później - boisko z powodu kontuzji musiał opuścić Kmiecik. W ostatnich pięciu minutach Babia Góra stworzyła jedną groźną okazję - Janiczak zagrał do Dyducha, a jego strzał zablokował obrońca Arki. Czy pomógł sobie w tym momencie ręką? Varu w okręgówce nie ma, nie było go i w sobotę na stadionie przy ulicy Mickiewicza.

Druga połowa rozpoczęła się koszmarnie dla Babiej Góry - podanie za pleców obrony Babiej Góry trafiło do Oskara Szczurka, a ten pokonał Lorenca. Kontaktowego gola mógł zdobyć Grzegorz Talaga, lecz jego mocny strzał zdołał obronić Proksa. Świetnym refleksem wykazał się Loranc po dobrym, płaskim strzale jednego z przyjezdnych. 4:1 mogło zakończyć zabawę. A tymczasem...

W 68. minucie ponownie w szesnastce Arki znalazł się Grzegorz Talaga - jego strzał wybronił Proksa, ale potem piłkę przejął Janiczak, wziął na zamach jednego z obrońców gości i jakimś cudem znalazł lukę między słupkiem i Proksą. 2:3 i około dwudziestu minut do zakończenia spotkania. Babia Góra ruszyła do przodu i przeprowadziła dwie bardzo ładne akcje - Michał Wójtowicz podał do Stróżaka, a ten nie trafił z kilku metrów w bramkę! W kolejnej akcji po dośrodkowaniu Kuby Talagi z prawej strony do strzału głową doszedł Wójtowicz, lecz nie trafił w światło bramki. Chwilę później świetnie piłkę w środku pola przejął Grzegorz Talaga i podał do Janiczaka - ten odegrał piłkę do Talagi, który będąc już w polu karnym zdecydował się na strzał na bramkę. Gdyby to była ta bramka z futbolu amerykańskiego, gol zostałby zaliczony. Im bliżej końca spotkania, tym bardziej zdesperowani zaczynali być zawodnicy Babiej Góry. Wójtowicz zagrał prostopadle do Janiczaka, lecz tego ubiegł dobrym wyjściem z bramki Proksa. W 85 minucie na murawie zameldował się Przemysław Burliga i wzmocnił przednią formację Babiej Góry. Szkoda, że tylko na trybunach był Kacper Kubasiak, który niebawem wzmocni przednią formację Babiej Góry. Więcej okazji już jednak suszanie nie zdobyli. Mecz czwartym golem mogła zakończyć Arka - Loranc wyszedł jednak obronną ręką ze "spotkania" ze Szczurkiem.

Babia Góra przegrywa zatem po raz pierwszy od 30 maja 2017 roku, od 801 dni, na swoim stadionie (z Relaksem Wysoka 0:2). Na własne życzenie.

STATYSTYKI ZE SPOTKANIA BABIA GÓRA SUCHA BESKIDZKA - ARKA BABICE

I POŁOWA

  Babia Góra Arka Babice
Strzały celne 3 4
Strzały niecelne 2 3
Rzuty rożne 1 3
Spalone 0 1
Faule 6 6
Ż. k. / Cz. k. 0/0 1/0

II POŁOWA

  BABIA GÓRA ARKA BABICE
Strzały celne 3 3
Strzały niecelne 6 1
Rzuty rożne 3 0
Spalone 1 1
Faule 8 6
Ż. k. / Cz. k.  2/0 1/0

CAŁY MECZ:

  BABIA GÓRA ARKA BABICE
Strzały celne 6 7
Strzały niecelne 8 4
Rzuty rożne 4 3
Spalone 1 2
Faule 14 12
Ż. k. / Cz. k.  2/0 2/0

Babia Góra Sucha Beskidzka - Arka Babice 2:3 (1:2)

Gole dla Babiej Góry: Kmiecik, Janiczak.

Gole dla Arki: Zając, Furtak, Szczurek.

Składy:

Babia Góra: Loranc - Chrząszcz (85" P. Burliga), Żaczek, Żmuda, K. Talaga, Dyduch (56" Kociołek), Wójtowicz, G. Talaga, Janiczak, Stróżak, Kmiecik (39" Kacper Burliga).

Arka: Proksa - Furtak, Zając (73" Sabuda), Kasperczyk, Głogowski (75" Sęga), Bieda, Smolik, Kovalchuk, Szczurek, Kuzak, Lament. 

UKS KS Chełmek - Victoria 1918 Jaworzno 2:1

LKS Gorzów - Kalwarianka Kalwaria 1:2

Brzezina Osiek - LKS Żarki 4:0

Zatorzanka Zator - Nadwiślanin Gromiec 3:1

 

  Drużyna mecze punkty b.zdobyte b.stracone różnica
1 Tempo Białka 1 3 4 0 4
2 Brzezina Osiek 1 3 4 0 4
3 Niwa Nowa Wieś 1 3 4 1 3
4 Garbarz Zembrzyce 1 3 3 0 3
5 Zatorzanka Zator 1 3 3 1 2
6 KS Chełmek 1 3 2 1 1
7 Kalwarianka Kalwaria 1 3 2 1 1
8 Arka Babice 1 3 3 2 1
9 Babia Góra Sucha Beskidzka 1 0 2 3 -1
10 Victoria Jaworzno 1 0 1 2 -1
11 LKS Gorzów 1 0 1 2 -1
12 Nadwiślanin Gromiec 1 0 1 3 -2
13 Halniak Maków Podhalański 1 0 1 4 -3
14 MKS Libiąż 1 0 0 3 -3
15 LKS Żarki 1 0 0 4 -4
16 Sosnowianka Stanisław 1 0 0 4 -4

 

A-KLASA:

Odmienieni

Pierwsza połowa do zapomnienia. Byliśmy jeszcze na wakacjach. Nie układała się nam gra, nie było zrywów, wyjścia na pozycję. Zdecydowałem, że zagramy w systemie 1-4-5-1, który co prawda nie był dla chłopaków nowością, ale ewidentnie nie potrafili w tym czasie odnaleźć się w nim. Wisła przejęła inicjatywę. Przez 45 minut oddaliśmy zaledwie jeden strzał na bramkę rywala - zobrazował grający trener Żurawia Krzeszów Bartłomiej Sałapatek to, co działo się od 11 do 11:45 w sobotnie przedpołudnie w inauguracyjnym spotkaniu z Wisłą Łączany.

Goście tymczasem w 34 minucie wyszli na prowadzenie - gola po strzale z 12 metrów zdobył Damian Wycisk. Wisła mogła zamknąć w tej części gry mecz -i to dwukrotnie. Świetnymi paradami popisywał się jednak Sebastian Krupczak.

Po przerwie Żuraw przeszedł na system 4-4-2 i bardzo szybko zmiana to przyniosła zamierzony efekt. Paweł Wajdzik zagrał do Jarosława Bielarza, który został nieprzepisowo powstrzymany przez Jakuba Kwarciaka. Działo się to w polu karnym, więc sędzia podyktował jedenastkę dla Żurawia. Karnego wykorzystał Mateusz Mika. Pięć minut później (55 - przyp. red.) Wajdzik zagrywa z boku do Bielarza, a ten trafia na 2:1. Wisła Łączany nie była w stanie niczym odpowiedzieć - na dodatek ewidentnie opadła z sił. Dopiero w samej końcówce spotkania Wisła zdobyła się na zryw rozpaczy, ale wynik nie uległ już zmianie.

- Wygrana na rozpoczęcie sezonu bardzo nas cieszy. Nie ma jednak mowy o żadnym świętowaniu, bo już w czwartek kolejny mecz i rywal z wyższej półki, czyli Skawa Wadowice. Terminarz nas zresztą nie rozpieszcza (po meczu ze Skawą, Żuraw zagra z Astrą Spytkowice i Sokołem Przytkowice. Jestem również zadowolony z tego, że zadebiutował w seniorach 16-letni Wojtek Targosz, a kolejni utalentowani zawodnicy czekają już w kolejce - dodał na zakończenie Sałapatek.

Żuraw Krzeszów - Wisła Łączany 2:1 (0:1)

Gole dla Żurawia: Mika (k.), Bielarz.

Gol dla Wisły: Wycisk.

Skład Żurawia: Krupczak - Sałapatek, Pilarczyk, Skrzypek, M. Targosz, W. Targosz (46" Bielarz), Mika (89" Fluder), Sumera, Wajdzik, Bańdura.

Skarceni

BCS Zawoja brutalnie przywitała się z nową dla siebie A-klasową rzeczywistością. Nową, bo odejście zawodników, którzy stanowili o trzonie w poprzednich sezonach musiało odbić się i na wyniku. Sokół Przytkowice wykorzystał błędy młodości zawojskiej drużyny - trzy gole zostały zdobyte po stałych fragmentach gry, jeden po ogromnym nieporozumieniu.

- Wynik nie odzwierciedla tego, co działo się na boisku. Byliśmy słabsi, przegraliśmy zasłużenie, ale zdecydowanie za wysoko. Trafiliśmy na solidnego przeciwnika, zaprawionego w bojach, który według moich spostrzeżeń jest jeszcze mocniejszy niż w poprzednim sezonie. W pierwszej połowie oraz fragmentami w drugiej, prezentowaliśmy się przyzwoicie, próbowaliśmy grać i podejmowaliśmy walkę. To na pewno cieszy. Pewnych rzeczy, jak np fizyczności, nie jesteśmy jednak teraz przeskoczyć, podobnie jak ligowego cwaniactwa czy doświadczenia. Nad tym i innymi aspektami będziemy pracować. Średnia wieku naszej drużyny wyniosła około 20 lat i to wszystko w przyszłości dla tych chłopaków zaprocentuje - powiedział trener BCS Zawoja, Jacek Kudzia.

BCS Zawoja - Sokół Przytkowice 0:5 (0:1)

Gole dla Sokoła: Serwin, Kalinowski, Ostafin, Piwowar, Kubas. 

Skład BCS: Staszak - Stopka, Świtek, Zięba, Pasierbek (75" Czarny), Ficek, Surzyn Brytan, Matusik, Kowalski (60" Zemlik), Pietrusa. 

Jałowiec Stryszawa - Skawa Wadowice 2:3 (0:2)

Gole dla Jałowca: B. Iciek (dwa).

Gole dla Skawy: Nowak, Dyrcz, Shereni.

Czerwona kartka: Mrowiec (Jałowiec).

Składy:

Jałowiec: Mrowiec -  Polak, Biela, Habowski, Irzyk (85" Sala), Głuszek (63" Janik), Świerkosz (46" Steczek), Mentel, Górny, Janeczek (85" D. Iciek), B. Iciek.

Skawa: Gawlik - Wiktor (46" Kłagisz), Nowak, Ziemla (60" K. Kuzia), Dyrcz, Gaudyn, Bernat, M. Kuzia (75" Mleczko), Mikołajek, Żuk, Shereni.

Dopiero się rozkręcamy

... tak remis z Astrą Spytkowice skomentował trener Naroża Juszczyn, Marcin Ferek. Brzmi może i nonszalancko, ale prawdą jest, że niedzielny mecz z Astrą Spytkowice, która przecież poprzedni sezon zdominowała do spółki z suską Babią Górą, drużynie z Juszczyna wyszedł. Nie wyszedł tylko wynik, bo po remisie 1:1 w Juszczynie panuje uczucie niedosytu.

- Kończyliśmy miniony sezon z 11 zdolnymi do gry zawodnikami, a żeby coś zdziałać w obecnych rozgrywkach potrzebowałem ich 18-20. Mierzymy w awans, ale nasze plany zweryfikują kolejne spotkania - przyznał Ferek.

Do przerwy w Juszczynie prowadziła jednak Astra. Po szybkiej kontrze i zagraniu od Szymona Babiucha, gola dla gości zdobył Rafał Łach. Jeżeli dodać do tego sytuację sprokurowaną przez Pawła Gąstałę, który za lekko podał do Łukasza Białończyka i oko w oko z bramkarzem Naroża znalazł się jeden z zawodników Astry, to otrzymamy wszystkie godne uwagi akcje Astry w tym meczu. O wiele groźniej było pod bramką gości. Marcin Drobny nie wykorzystał sytuacji jeden na jednego z Piotrem Chuderskim, dwukrotnie po strzałach Pawła Romaniaka piłka zatrzymywała się na poprzeczce, raz po zamieszaniu w polu karnym jeden z zawodników Astry również obił poprzeczkę własnej bramki, piłka po uderzeniu Mariusza Wójciaka minimalnie przeszła obok bramki.

Jedynego gola dla Naroża w niedzielnym meczu zdobył Marcin Drobny. W polu karnym został sfaulowany został Romaniak, a Drobny wykorzystał jedenastkę.

Naroże ma bardzo ciekawy początek sezonu - po meczu z Astrą jego kolejnym rywalem będzie Sokół Przytkowice. Trener Ferek w sobotę był w Zawoi i z trybun obserwował grę najbliższego przeciwnika Naroża. - Sokół wydaje się być lepszą drużyną niż Astra. Piłkarze z Przytkowic zrobili na mnie spore wrażenie

- W czwartek czeka nas mecz z drużyną, która jest lepsza od Astry, czyli z Sokołem Przytkowice. Byłem w sobotę w Zawoi i Sokół wywarł na mnie spore wrażenie - powiedział Ferek.

Naroże Juszczyn - Astra Spytkowice 1:1 (0:1)

Gol dla Naroża: M. Drobny (k.).

Gol dla Astry: Łach.

Składy:

Naroże: Białończyk - Gąstała, R. Drobny, Wróbel, Stawicki, Bachul, Antolak, Wójcik, Romaniak, Świder (60" Kwiatek), M Drobny (85" K. Kaczmarczyk).

Astry: Chuderski - Domżał, Cyzio, Handy, Caban (70’ Kobylański), Urbańczyk (50’ Panek), R. Babiuch, Sz. Rokowski, Niewiedział, Sz. Babiuch (47’ Brania), Łach.

Dąb Paszkówka -  Błyskawica Marcówka 4:2 (2:1)

Gole dla Dębu: Smajek (dwa), Wyroba, Graca.

Gole dla Błyskawicy: K. Rak, J. Rak.

Czerwona kartka: Dragosz (Błyskawica).

Skład Błyskawicy: Brańka - Dragosz, Klimasara, M. Rak, Wróbel (78" Mirek), P. Paczka, M. Paczka, Pindel, Porębski (85" Traczyk), J. Rak, K. Rak.

Korona Skawinki - Halniak Targanice 1:5

Nadwiślanka Brzeźnica - Orzeł Wieprz 1:4

Huragan Inwałd - Burza Roczyny 1:3

  Drużyna mecze punkty b.zdobyte b.stracone różnica
1 Sokół Przytkowice 1 3 5 0 5
2 Halniak Targanice 1 3 5 1 4
3 Orzeł Wieprz 1 3 4 1 3
4 Burza Roczyny 1 3 3 1 2
5 Dąb Paszkówka 1 3 4 2 2
6 Skawa Wadowice 1 3 3 2 1
7 Żuraw Krzeszów 1 3 2 1 1
8 Astra Spytkowice 1 1 1 1 0
9 Naroże Juszczyn 1 1 1 1 0
10 Jałowiec Stryszawa 1 0 2 3 -1
11 Wisła Łączany 1 0 1 2 -1
12 Huragan Inwałd 1 0 1 3 -2
13 Błyskawica Marcówka 1 0 2 4 -2
14 Nadwiślanka Brzeźnica 1 0 1 4 -3
15 Korona Skawinki 1 0 1 5 -4
16 BCS Zawoja 1 0 0 5 -5

Autor: Redakcja sucha24.pl

Reklama

Piłkarski weekend: Odmieniony Garbarz, festyn w Białce, okręgówka Babiej Górze błędów nie wybacza - opinie czytelników

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów do artykułu: Piłkarski weekend: Odmieniony Garbarz, festyn w Białce, okręgówka Babiej Górze błędów nie wybacza. Jeżeli uważasz, że komentarz powinien zostać usunięty, zgłoś go za pomocą linku "zgłoś".

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Ostatnie video - filmy na Sucha24




Reklama
Reklama

  

Reklama