A najlepsi byli kibice ze Stryszawy / Żuraw Krzeszów - Jałowiec Stryszawa 1:1

Początek meczu był jeszcze całkiem niezły - szybki gol dla Żurawia, potem jeszcze stuprocentowa okazja dla gospodarzy... Te dwie sytuacje były jeszcze z akcji, potem jakby obu drużynom zabroniono grać, a tylko wstrzeliwać piłki w pole karne. Stawka meczu Żurawia z Jałowcem też zrobiła swoja - obie drużyny źle wystartowały w lidze i doskonale wiedziały, że ewentualna porażka którejś z nich może ją już po czwartej kolejce może jeszcze nie dobić, ale sponiewierać i skutecznie usadowić w dolnych rejonach tabeli. Ostatecznie po gminnym, derbowym pojedynku mamy dwóch rannych. I jednego zwycięzcę.

Wzmożony ruchy na lokalnym rynku transferowym (jak to brzmi :)) obserwowany był w przerwie letniej zwłaszcza na linii Stryszawa-Krzeszów. Do drużyny Bartłomieja Sałapatka dołączyła czwórka z Jałowca: Mariusz Górny, Mateusz Lociński, Mariusz Mentel, Korad Irzyk, choć ten ostatni został wypożyczony do Gilowic, i całą trójkę obserwujemy od początku sezonu w barwach nowego klubu - można ją nawet nazwać żelazną, bo występują od pierwszych minut i mają stanowić o sile drużyny. Teraz o sile Żurawia, a wcześniej z powodzeniem byli kluczowymi zawodnikami Jałowca. Czy zrobili różnicę w sobotnim meczu? Właśnie nie.

Początek spotkania zwiastował wygraną Żurawia. Krzysztof Ćwiertnia podał do Jarosława Bielarza, a ten pokonał Jarosława Janika. Nie minęło kilka minut, a Mentel dośrodkował z prawej centry, a Bielarz nie zdążył nabiec na piłkę. Jałowiec zaczął się zdawać sprawę, że oczekiwanie na przeciwnika na swojej połowie może się zakończyć katastrofą, więc ruszył śmiało do przodu. Na małym boisku w Krzeszowie, żeby przenieść ciężar gry na drugą połowę, nie jest to specjalnie trudne. 

Do trzech razy sztuka... Najpierw po dośrodkowaniu w pole karne zawodnicy Żurawia zastopowali Bartłomieja Ićka, następnie strzał z rzutu wolnego Bartosza Sali trafił w poprzeczkę. Trzeci zryw Jałowca przyniósł mu gola - ładnie w polu karnym znalazł się Sala i grający trener Jałowca strzałem w długi róg pokonał Sebastiana Krupczaka. I Sala pobiegł w kierunku kilkunastoosobowej grupy kibiców Jałowca, którzy co prawda bardzo młodzi w większości i bez większego kibicowskiego doświadczenia, ale na tego gola swoim dopingiem przez całe dziewięćdziesiąt minut "zapracowali". Nieprzypadkowo są oni także w tytule tej relacji, a następnie wymienieni jako zwycięzcy zawodów. Bo to, że byli najjaśniejszym punktem spotkania świadczy niestety też o jego poziomie.

Do końca pierwszej połowy można już tylko odnotować okazje po stałych fragmentach gry i centrach w pole karne. Najpierw gospodarze -  niewiele brakowało, a samobója załadowałby ustawiony w tym meczu na lewej obronie Robert Głuszek, a następnie po kolejnej centrze strzelał Górny, lecz pomagał sobie w tym momencie częścią ciała, której do tego nie powinien używać (czytaj ręką). To teraz goście - mocny strzał Sali z rzutu wolnego trafił prosto w ręce Krupczak, a chwilę wcześniej po rzucie rożnym strzał kapitana gości Mateusza Harańczyka został zablokowany.

Z każdą upływającą minutą drugiej połowy, zawodnicy obu drużyn zdawali sobie sprawę, że jeżeli coś może rozstrzygnąć losy spotkania na korzyść jednej lub drugiej drużyny, to będzie to przypadkowy gol. Groźniejszy, bardziej konkretniejszy był Żuraw - Górny i Ćwiertnia trafili w słupek, nieczysty strzał Dawida Sumery obronił Janik, a stuprocentowej okazji nie wykorzystał Mateusz Mika przenosząc piłkę hen wysoko nad poprzeczką bramki Jałowca. Goście również mogli mieć swoje chwile chwały - po akcji Dawida Janeczka, który wpadł w prawej strony w pole karne nikt nie przeciął tor lotu piłki, kapitalna indywidualna akcja Wojciecha Pindela, w której minął trzech zawodników Żurawia zakończyła się na tym czwartym, minimalnie nad poprzeczką strzelał Iciek, parę razy mocno zakotłowało się pod bramką Krupczaka po serii rzutów rożnych na początku drugiej połowy. 

Długa piłka, walka, długa piłka, walka, doskok do przeciwnika, faul... Tak to mniej więcej wyglądało. W drugiej połowie świetne podanie od Mentla w kierunku Grzegorza Bańdury po którym Jałowiec tylko najadł się strachu, było tylko "wypadkiem przy pracy" - wcześniej, ani później takiego rozwiązania nie oglądaliśmy. Derbowy remis nie skrzywdził żadnej ze stron. To, co zamierzają Żuraw i Jałowiec zaprezentować w konfrontacji z innymi drużynami, to już zadanie dla ich trenerów. Bo praca przed nimi jest duża i pokazał to nie tylko sobotni pojedynek.

ZOBACZ TAKŻE:  Piłkarski weekend: Dużo walki, mało gry w Krzeszowie, Tempo pozbawia złudzeń Sokoła w pierwszej połowie, Bystra strzela osiem goli

Żuraw Krzeszów - Jałowiec Stryszawa 1:1 (1:1)

Gol dla Żurawia: Bielarz.

Gol dla Jałowca: Sala.

Składy:

Żuraw: Krupczak (89" Kołata) - Sałapatek, Pilarczyk, Wajdzik, Lociński, Ćwiertnia, Mentel, Bańdura, Sumera, Górny, Bielarz (75" Mika).

Jałowiec: Janik - Harańczyk, Habowski, Polak (85" Bania), Głuszek, Starowicz, Pindel, Brytan (46" Steczek), Janeczek, Iciek, Sala. 

 

Autor: Redakcja sucha24.pl

Reklama

A najlepsi byli kibice ze Stryszawy / Żuraw Krzeszów - Jałowiec Stryszawa 1:1 - opinie czytelników

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów do artykułu: A najlepsi byli kibice ze Stryszawy / Żuraw Krzeszów - Jałowiec Stryszawa 1:1. Jeżeli uważasz, że komentarz powinien zostać usunięty, zgłoś go za pomocą linku "zgłoś".

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Ostatnie video - filmy na Sucha24




Reklama
Reklama

  

Reklama