Piękne gole były ozdobą / Świt Osielec – Błyskawica Marcówka 1:1

Pierwszy punkt Świtu Osielec w nowym sezonie stał się faktem. Podopieczni Marcina Kopacza dokonali tego, chociaż wiele rzeczy w niedzielnym spotkaniu z Błyskawicą Marcówka sprzysięgło się przeciwko nim. Zaczęło się od kontuzji bramkarza Grzegorza Zaręby, którego z konieczności musiał zastąpić między słupkami Kacper Gierat. W 78. minucie z powodu urazu nie mógł kontynuować Wojciech Suski, co przy wykorzystaniu dwóch zmian (więcej rezerwowych nie miał) spowodowało, że Świt musiał grać w osłabieniu. A jednak remis, zdobyty po ogromnej walce, udało się drużynie z Osielca osiągnąć. Co jeszcze? Dwa piękne gole rodem z o wiele wyższych lig.

Frekwencja na meczu Świtu z Błyskawicą mogła i powinna zawstydzić  praktycznie wszystkie kluby w naszym powiecie. A kto na tych trybunach był? Rodziny i znajomi  zawodników, reprezentanci młodzieżowych drużyn Świtu, delegacja kibiców z Marcówki, jeszcze liczniejsza delegacja z KS Bystra (za tydzień mecz Bystra-Świt!) czy wreszcie przypadkowi obserwatorzy  mający mecz w głębokim poważaniu, ale z powodu całkiem niezłej dramaturgii raz po raz zerkający na murawę. Tam nie było finezyjnej gry, lecz sporo walki na serio i nie odkładania nóg, na pewno. 

Pierwsza setka (chodzi o tą na murawie) to sytuacja po kwadransie gry, gdy po dośrodkowaniu Dawida Barcika minimalnie obok słupka uderzał Wojciech Suski. Błyskawica odgryzła się bardzo szybko – Paweł Mirocha podaje prostopadle do Mariusza Paczki, a ten przegrywa pojedynek z Grzegorzem Zarębą. Dobitka Mirochy zostaje zablokowana, a po chwili po dośrodkowaniu z prawej strony Filipa Głuca zostaje zablokowany Jakub Franik.

W 10. minucie świetnym strzałem z dystansu popisał się wypożyczony z Bystrej Marcin Rzeszótko i zrobiło się 1:0. Niebawem mogło się zrobić i 2:0 – Dawid Turek podaje na lewą stronę do Wojciecha Bachula, ten wpada w pole karne Błyskawicy, wycofuje piłkę na 16 metr, lecz tam zostaje zablokowany jeden z zawodników Świtu.

Błyskawica lepiej i dłużej operowała piłką – próbowała rozgrywać akcje, budować je, podczas gdy Świt liczył na przechwyty i szybkie kontry. Obie drużyny przyjęły takie role i konsekwentnie się ich trzymały do ostatnich minut.

Dośrodkowanie Głuca zakończył bardzo niecelnym uderzeniem Mariusz Paczka. Akcje Błyskawicy stawały się coraz groźniejsze – po kolejnej, tym razem środkiem boiska, ucierpiał bramkarz Grzegorza Zaręba, o którego głowę zahaczył jeden z zawodników gości (suma summarum i tak był w tej akcji odgwizdany spalony). Zaręba długo nie podnosił się z murawy, ale postanowił kontynuować grę. Nie na długo, bo niebawem położył się jak długi i było pewne, że Marcin Kopacz ma wielki problem – w rezerwie nie było bowiem bramkarza numer dwa. Był na trybunach, ale o tym na końcu relacji. Między słupki wszedł zatem Kacper Gierat i co by nie mówić – uratował remis i został bohaterem spotkania.

- Strzelajcie, bo nie mają bramkarza – niezbyt odkrywcze, bo wszyscy to widzieli i wiedzieli, słowa padły w drużynie Błyskawicy, a tu psikus. Gierat wiadomo, nie jest nominalnym bramkarzem, ale zachowywał się więcej niż poprawnie w kolejnych sytuacjach. Kiedy trzeba było, próbował piłkę łapać, kiedy trzeba było to ją piąstkował. Zresztą jedyny celny strzał Błyskawicy w tej części gry autorstwa Mirochy został oddany właśnie wtedy, gdy Gierat zajął miejsce miedzy słupkami bramki Świtu. I poradził sobie z nim na luzie. Mało tego, to Świt pogroził jeszcze dwukrotnie bramce gości w ostatnich minutach doskonale wiedząc, że im dalej gra oddalona od pola karnego, tym nie musi narażać bramkarza z przypadku,a nie z wyboru, na niepotrzebne nerwy. Raz dośrodkowanie w pole karne na długi słupek nie zostało przez nikogo przecięte, dwa to strzał z rzutu wolnego kapitana gospodarzy Gabriela Traczyka, które o metr mija poprzeczkę.

Niewiadomą od początku drugiej połowy było to, ilu nowych zawodników desygnuje do gry Andrzej Sermak. Do zmiany nadawała się ich spora ilość. Ostatecznie do boju posłał trzech nowych. Dwóch z nich mogło z miejsca wpisać się do meczowego protokołu po stronie strzelców goli – najpierw mocnym, płaskim uderzeniem popisał się Kamil Mirek, chwilę później w poprzeczkę przymierzył Mikołaj Hrapkowicz.

Cofnięty jeszcze głębiej na swoją połowę Świt starał się wykorzystać błędy w wyprowadzaniu piłki przez przeciwnika. I sztuka ta udała się Suskiemu, którego nieprzepisowo zatrzymał Jacek Pindel. Zdawał sobie sprawę trener Sermak, że każdy kolejny faul może się skończyć drugim żółtym kartonikiem dla kapitana gości, i natychmiast zdjął go z boiska.

Kolejne minuty to klasyczne walnie głową w mur zawodników z Marcówki. Piłkarze Świtu wybijali piłkę czasami na oślep, jak najdalej (czyli poza ogrodzenie stadionu) a to, jak bardzo się śpieszyło drużynie Błyskawicy najlepiej obrazuje sytuacja, gdy w pewnym momencie trener Sermak rzucił piłkę gości wyciągniętą z torby sportowej, żeby jak najszybciej zacząć grę. Na kwadrans przed zakończeniem spotkania rezerwowy Mirek doprowadził do remisu – świetną piłkę zagrał Dragosz, a Mirek mocnym, technicznym strzałem z dystansu pokonał Gierata.

Zdobyty gol, a chwilę później wspomniana sytuacja z Suskim, który nie mógł kontynuować gry, wpłynęła na końcówkę spotkania. Co ciekawe, najpierw Świt grający w 10-tkę jeszcze odważniej poczynał sobie na połowie Błyskawicy – efekt to celne uderzenie Bachula, które obronił Konrad Brańka, ale w końcu Świt musiał się ugiąć pod naporem gości i cofnąć do skomasowanej obrony. Swoje pięć minut miał wtedy Gierat, który obronił po dwa strzały Pawła Paczki i Franika. Kiedy się okazało, że już więcej goli nie będzie? Przy nieszczęśliwej dobitce Mirka po jednym ze wspomnianych uderzeń Franika. Tu już się nic więcej nie mogło wydarzyć.

Końcowy gwizdek z ulgą I zadowoleniem przyjęli prawie wszyscy w obozie Świtu. Prawie… - Walczymy, wypruwamy z siebie żyły, mamy kontuzje, gramy w osłabieniu, bo nie mam ludzi na ławce, a ci, którzy mogliby grać, pomóc Świtowi, siedzą na trybunach, bo tak! – powiedział wyraźnie zdenerwowany i zrezygnowany trener Świtu Marcin Kopacz.

ZOBACZ TAKŻE:  Piłkarski weekend: Jordan prowadził 3:0 i przegrał, Babia Góra zatrzymana w Libiążu, ósemka Huraganu, czwórka Jałowca

Świt Osielec - Błyskawica Marcówka 1:1 (1:0)

Gol dla Świtu: Rzeszótko.

Gol dla Błyskawicy: Mirek.

Żółte kartki: Traczyk, Bachul (Świt) oraz Głuc, Pindel, Wróbel.

Składy:

Świt: Zaręba (30" Grzybek) - G. Traczyk, Rzeszótko, Barcik (70" Dobrzycki)., Szpak, Kopacz, Turek, Bodnar, Bachul, Gierat, Suski.

Błyskawica: Brańka - P. Paczka, Pindel (58" Kos), Krzystoń, Dragosz, Głuc (46" Hrapkowicz), Mirocha (46" R. Porębski), Wróbel, Franik, M. Paczka (65" Traczyk), M. Porębski (46" Mirek). 

Autor: Redakcja sucha24.pl

Reklama

Piękne gole były ozdobą / Świt Osielec – Błyskawica Marcówka 1:1 - opinie czytelników

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów do artykułu: Piękne gole były ozdobą / Świt Osielec – Błyskawica Marcówka 1:1. Jeżeli uważasz, że komentarz powinien zostać usunięty, zgłoś go za pomocą linku "zgłoś".

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Ostatnie video - filmy na Sucha24




Reklama
Reklama

  

Reklama