Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

4. liga. Chełmek zapalił grunt pod nogami Beskidu Andrychów, „szyjąc buty” liderowi

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Drużyna Chełmka fetująca z kibicami zwycięstwo nad liderem - Beskidem Andrychów.
Drużyna Chełmka fetująca z kibicami zwycięstwo nad liderem - Beskidem Andrychów. Fot. Jerzy Zaborski
Chełmek, beniaminek grupy zachodniej IV ligi piłkarskiej, podejmował lidera z Andrychowa. Gospodarze nie ulękli się rywala, mającego w swoich szeregach kilku zawodników ogranych na wyższych szczeblach. Skoro mecz był rozgrywany w mieście szewców, kibice po ostatnim gwizdku sędziego podkreślali, że ich pupile „uszyli buty” liderowi.

Rozpoczęło się zgodnie z planem, czyli od objęcia przez lidera prowadzenia, choć w nieco szczęśliwych okolicznościach. Po uderzeniu Kamila Karcza piłka odbiła się od nogi Eliasa i lobem wpadła do siatki obok mocno zaskoczonego Olafa Przewoźnika. Andrychowianie zdobyli gola w momencie, kiedy grupa ich fanów, zza ogrodzenia boiska, kilkoma okrzykami wsparła swoich ulubieńców.

Odpowiedź miejscowych była jednak natychmiastowa. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego piłkę głową uderzył Mateusz Hankus.

- Objęcie prowadzenia powinno być dla nas kapitałem, a tymczasem w dziecinny sposób daliśmy sobie strzelić gola – żałował Maciej Mrowiec, trener andrychowian.

Tuż przed przerwą Dawid Nagi posłał piłkę obok spojenia słupka z poprzeczką.

Chełmek traci Eliasa, Beskid wietrzy szansę

Po zmianie stron andrychowianie zagrali agresywnie. Wydawało się, że gol dla nich jest tylko kwestią czasu. Atak za atakiem sunął na chełmecką bramkę, a obrońcy nieco się pogubili. Elias, ratując zespół przed wyjściem rywala na czystą pozycję, dopuścił się faulu, a – że miał na koncie już jedną żółta kartkę – druga oznaczała dla niego wcześniejszą kąpiel pod prysznicem. Po rzucie wolnym, Patryk Koim minimalnie chybił, sprytnie przenosząc futbolówkę nad murem.

- W okręgówce kilka razy przyszło nam kończyć mecz w osłabieniu, więc byliśmy gotowi na taki scenariusz – zapewnia Paweł Sidorowicz, trener Chełmka – Wierzyłem, że chłopcy wydobędą z siebie ostatnie pokłady energii, żeby zrealizować taktykę.

Z boku można było odnieść wrażenie, że andrychowianie trochę na oślep poszli do przodu, chcąc jak najszybciej zdobyć gola dającego im przewagę psychologiczną. Zabrakło im cierpliwości, żeby zmęczyć rywala i w końcówce zadać decydujący cios.

Palarczyk niczym Kmicic rozsadził rywala

Gospodarze szukali swoich szans w kontrach. Adam Palarczyk, niczym Kmicic, bohater sienkiewiczowskiej Trylogii, urządził wypad z własnego przedpola niczym z oblężonej Częstochowy. Jego zadaniem nie było jednak wysadzenie szwedzkiej kolumbryny, ale swoją akcją zapalił grunt pod nogami lidera. Jego akcja i podanie wzdłuż bramki - używając militarnej technologii - było jak odpalenie lontu do rozsadzenia andrychowian, bo składający się do strzału w polu karnym Krystian Bloch został wycięty. „Jedenastkę” na gola zamienił Dawid Nagi.

- Krystian Bloch zmienił na szpicy Kamila Majkę i pewnie zdobyłby gola, ale po faulu na nim wykorzystaliśmy karnego. Nawet, gdybyśmy nie stracili podstawowego obrońcy, to wydaje mi się, że w drugiej części wraz z upływem czasu przejęlibyśmy inicjatywę - uważa trener Sidorowicz.

To nie był dzień Beskidu

Andrychowianie rzucili się do odrabiania strat. Domagali się rzutu karnego po starciu Kamila Karcza z Bartoszem Chylaszkiem. Po strzale Kamila karcza piłkę zmierzającą do siatki przy dalszym słupku sprzed linii bramkowej wybił Maksymilian Pędrys. Z kolei w ostatniej akcji meczu, uderzający z bliska Miłosz Węglarz posłał futbolówkę obok spojenia słupka z poprzeczką.

- Te sytuacje są najlepszą pointą naszego występu w Chełmku. Zawsze czegoś nam brakowało. Nie zagraliśmy najlepszego spotkania – przyznał Maciej Mrowiec, opiekun Beskidu.

Dla Chełmka pokonanie lidera czwartej ligi było historycznym wydarzeniem. Po meczu piłkarze wspólnie świętowali z kibicami.

Chełmek – Beskid Andrychów 2:1 (1:1)

Bramki: 0:1 Karcz 20, 1:1 Hankus 22, 2:1 Nagi 85 karny.

Chełmek: Przewoźnik – Nędza, Chylaszek, Elias, Kukiełka (55 Pędrys) – Palarczyk (90 Łaski), Sidor, Nagi, Stankiewicz (60 Kustra), Hankus (64 Wykręt) – Majka (80 Bloch).

Beskid:Zaremba – Kaczmarczyk, Groń, Tylek, Moskała – Koim, Sobala, Kasiński, Karcz, Kołodziej (46 Węglarz) – Różycki (77 Budka).

Sędziował:
Jakub Pieprzyk (Kraków). Żółte kartki: Elias (dwie), Pędrys, Nagi – Tylek, Moskała, Kasiński, Karcz. Czerwona kartka: Elias (57). Widzów: 300.

Inne mecze:

Nowa Proszowianka – Słomniczanka 0:1, Garbarnia II Kraków – Orzeł Piaski Wielkie 0:2, Wiślanie Jaśkowice – Pcimianka 3:0, Śledziejowice – Rajsko 2:1, Węgrzcanka – Unia Oświęcim 1:4, Sokół Kocmyrzów – MKS Trzebinia 4:0, Puszcza II Niepołomice – Dalin Myślenice 1:4, Jawiszowice – Clepardia Kraków 2:0.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto